Bilety kupione, szczepienia wykonane, wizy załatwione, zakupy zrobione (mina pani w Biedronce na widok moich "przedświątecznych" zakupów bezcenna, skład: 3 paczki krakersów, 5 paczek mieszanki orzechowo-rodzynkowej).
Pierwszą wtopę zaliczyliśmy jeszcze przed wyjazdem: okazuje się, że gdybyśmy poczekali z zakupem biletów lotniczych do ostatniej chwili, albo przesunęli termin wylotu o tydzień, moglibyśmy zredukować koszta o POŁOWĘ, do tego lecieć z Warszawy, nie z Frankfurtu. Nic to, pierwsze koty za płoty.
Nadal jednak nie wierzę, że poniesie mnie do Afryki. Do Afryki???!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz