Oprócz uroczych krajobrazowo miejsc, napotkali również urocze zwierzęta:
Które próbowali oswoić....
Mimo tego, że siodło nie wyglądało zbyt stabilnie i wygodnie....
Dali się namówić na przejażdżkę:
Kiedy reszta ekipy dojrzała do pobudki, wyruszono nad słone Jezioro Różowe
http://en.wikipedia.org/wiki/Lake_Retba
Obowiązkowo - jak w każdym miejscu, gdzie pojawiają się turyści, pod każdą szerokością geograficzną, natychmiast znajdują się również handlarze pamiątkami.
A potem w dalszą drogę, przez typowo afrykańskie, mało zorganizowane miasta i miasteczka.
Największe zaskoczenie: Dakar, jedno z miast powszechnie kojarzonych w Europie jako senegalska metropolia, w zasadzie niewiele różni się od mijanych wcześniej mieścin:
Wreszcie, późnym popołudniem, udało się dotrzeć do kempingu, którego właściciel Jean-Paul - Francuz - sam jest niezłym obieżyświatem i nawet na takiego wygląda:
Kemping Jeana-Paula jest luksusowy i leży nad samiutkim Atlantykiem:
Właściciel ma dość specyficzne podejście do przydomowego zoo oraz warunków, w jakich przebywają zgromadzone tam zwierzęta....Rodzi to protest i wywołuje dyskusje. Niestety, Jean-Paul, skądinąd całkiem sympatyczny, zupełnie nie potrafi zrozumieć, dlaczego małpom miałyby przeszkadzać łańcuchy, a krokodylowi ciasne więzienie.....Zdjęć zwierząt wklejać nie będę, w ramach protestu.
Wieczorem odbyły się spacery w podgrupach i refleksje o zaśmieceniu Afryki, konsumpcjonizmie - ogólnie: rozmowy o życiu.
Jutro ruszają na granicę z Gambią i będą starali się ją przekroczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz