Po hotelowych luksusach w Saint Louis i poprawie samopoczucia, D. dołączył do reszty ekipy. Nocleg w Zebrabarze pod Saint Louis. Komu się podoba, może się tam wybrać, bardzo przyjazne miejsce dla wszelakich Podróżników.
http://www.zebrabar.net/
Tu nasza Ekipa spotkała się z Podróżnikami z różnych stron świata, którzy również przeżywali swoją afrykańską przygodę. Niestety, nie każda wyprawa niesie same radosne wydarzenia: w Mali właśnie rozpoczęła się wojna i do Senegalu, właśnie do Zebrabaru, zjechali globtroterzy, poruszający się najróżniejszymi środkami lokomocji - od kamperów, przez motory, na rowerze kończąc. Ich opowieści dalekie były od sielskich afrykańskich bajeczek. Niechcący udało im się spotkać tę ciemniejszą stronę Afryki.....
Po wysłuchaniu opowieści, nadszedł czas na ruszenie w dalszą drogę.
Ale najpierw - oglądanie szkód i obrażeń, jakie odniosła "Krówka" podczas nocnej, nienależycie ostrożnej jazdy.....
"Krówka" w lesie baobabowym...
Tak się nosi dzieci...wszyscy są zadowoleni :)
To, co nie podoba mi się w tej części wyprawy (jako żonie pozostawionej w odległym kraju), to funkcjonowanie telefonów.
Kontakt mamy wyłącznie minutowy - rano i minutowy - wieczorem - prawie pięć złotych jedna minuta rozmowy. Zdzierstwo....Esemesy zaś nie działają, nikt nie wie, dlaczego - ani w jedną, ani w drugą stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz