Dziś o poranku odbyła się kąpiel w Atlantyku.
Potem znowu w drogę.
Niektórym dość mocno udzielił się klimat lokalny...
Czas na miejscową przekąskę:
I granica z Mauretanią - mnóstwo, mnóstwo papierków. Biurokracja galopująca.
Na ziemi niczyjej królują porzucone samochody i inne śmieci:
Krajobraz rodem z filmu "Mad Max"
Ekipa postanawia więc pobawić się w Mad Maxa.
Droga przypomina bardziej bezdroże.....
I nagle, w środku pustyni....niemiła niespodzianka: Mućka zaczyna się "gotować". Po podniesieniu maski sprawa staje się jasna - przy porannym sprawdzaniu poziomu płynów, nie został zakręcony (ani zabrany...) korek od wlewu wody i - jak by tu powiedzieć - woda WYPAROWAŁA. Dolanie wody, mimo tego, że jest to środek pustyni - nie jest tak dużym problemem, jak znalezienie korka zastępczego. Stary pozostał około 200km za nimi.
Dzielny B. radzi sobie z problemem dostępnymi środkami:
I dalej w drogę, przez urozmaicone krajobrazowo tereny:
Dzielna Mućka na szlaku
Pod wieczór zaczyna pojawiać się roślinność....
I droga zaczyna się bardziej wszystkim podobać....
A pod koniec dnia, daje się zauważyć nawet "zwierzęcość"