Afryka jest piękna. Jest inna, od tego, co znamy zza okna i z dotychczasowych podróży. Jest emocjonalna, nieoswojona, przyjazna i radosna. Można się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia. Ale można też jej nie polubić od razu, ale powoli i niepostrzeżenie wsiąknąć w afrykański kontynent. Zacząć go rozumieć, "nauczyć się" go.
Mam w notesie zapisanych mnóstwo spostrzeżeń i refleksji, które jednak - po przemyśleniu - uznałam za zbyt osobiste, by publikować je w blogu. Ale polecam każdemu wyprawę do zupełnie odmiennego świata, choć w odległości zaledwie kilku godzin lotu. Starałam się, żeby moja relacja była przede wszystkim obiektywna. Nie ma w niej entuzjazmu, bo nie zostałam Afryką oczarowana - jak oczarowanych jest wielu ludzi podróżujących tu przede mną i ze mną (Gilbert i Dymitr - gotowi natychmiast przenieść się tu na stałe) - ale na pewno będę starała się tu wrócić. Bardzo sobie cenię to, że miałam możliwość doświadczyć tych przeżyć, których nie zapewniłaby mi wyprawa w inne rejony.
W związku z tym, że mój stosunek do Afryki jest racjonalny, nie emocjonalny, także opis Wyprawy obok cudnych, sielskich i niezwykłych obrazków:
...pokazuje również nieszczególnie piękną rzeczywistość:
Bo Afryce można mieszkać w sterylnym europejskim hotelu z wszelkimi wygodami, z zamkniętą plażą i basenem:
Można też mieszkać w hotelu, należącym do miejscowych i dopiero wtedy doświadczyć lokalnego kolorytu:
Na zdjęciach łatwo nie uwzględnić tubylców, handlujących, czym się da oraz śladów bytowania ludzi:
To, że nie pokazuję Afryki wyłącznie z jej rajskiej, absolutnie pięknej strony, nie jest próbą zniechęcenia do przyjazdu tutaj. Wręcz przeciwnie - prawdziwy obraz, mam nadzieję, pozwoli uniknąć rozczarowania, poczucia, że "nie do końca jest tu tak, jak nam opowiadali...."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz